Harley Porter Harley Porter
169
BLOG

Tramwaj, dziury w spodniach i inne rzeczy

Harley Porter Harley Porter Wychowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Jest 15:50. Stoję na przystanku tramwajowym i czekam na dziesiątkę, która właśnie nadjeżdża. Przystanek jest niedaleko pętli, więc w tramwaju nie ma wielu ludzi i mogę usiąść. Kilku uczniów z pobliskiego liceum, kilkoro starszych i ja, siedzący po niewłaściwej stronie czyli po tej, od której świeci słońce.

Tramwaj się zapełnia, głównie młodymi wracającymi ze szkół, uniwersytetów i Bóg wie skąd jeszcze. Co drugi z nich ma w uszach słuchawki i wygląda to tak, jak gdyby noszenie ich było obowiązkowe, albo przypisane przez lekarza. Słuchawkomania nie dotyka tylko młodzieży widzę także kilka starszych osób ze słuchawkami w uszach. Rzecz jasna słuchawki przyczepione są do urządzeń, które kiedyś były telefonami, a teraz potrafią wszystko z wyjątkiem gotowania i paru inny bardziej figlarnych czynności.

Patrząc na tych ludzi popadam w szalone przekonanie, że przez owe słuchawki wcale nie płynie muzyka z mp trójek tylko  marsjańskie komunikaty nakazujące przygotować się do jakiejś wyjątkowo parszywej akcji na przykład do rzucenie się na tych, którzy nie mają słuchawek i pożarcia ich mózgów. Ostatecznie wygrywa przekonanie, że tak jak w dowcipie o blondynkach najzwyczajniej w świecie podaje im się tempo oddychania.

W każdym razie wokół mnie przewija się część społeczeństwa, która z własnej woli pozbyła się jednego z podstawowych zmysłów. Jak się okazuje słuch jako ważny element kontaktu ze światem został amputowany i zastąpiony wewnętrznym przekazem zachodniego łubudubu, będącym, jak się okazuje, ważniejszym od dźwięków otoczenia - świata zewnętrznego, informujących o tym, co dla człowieka ważne, a czasami wręcz ważne śmiertelnie. Na co dzień przejawia się to w tramwajowych nieporozumieniach wynikających z tego, że słuchawkowcy nie słyszą kiedy ich się prosi aby umożliwili wyjście z tramwaju. kiedy nie mając innej możliwości stuka się ich w plecy podskakują oburzeni, jakby im się zabrało prywatną przestrzeń. Kiedyś potrąciłbym na pasach dziewczynę, która z wielkimi słuchawkami na uszach (to inna wersja tych z przewodami), będąc jakby zalogowana w innym świecie, weszła na czerwonym świetle prosto pod koła mojego samochodu. Cud, że ją ominąłem. Dziewczyna nie słyszała ani klaksonu, ani pisku opon. W końcu gdy mnie zobaczyła i ściągnęła słuchawki, słysząc moje raczej niewybredne krzyki, z tępej idiotki idącej prosto na samochodową rzeź gotowa była błyskawicznie przedzierzgnąć się w urażoną feministkę gotową werbalną k...wą nie gorszą od mojej bronić swojego babskiego prawa przechodzenia na czerwonym.

W tramwaju powoli zaczyna brakować miejsca. Na szczęście siedzę, podobnie jak kilkunastu młodych płci obojga w przedziale od szesnastego do dwudziestego piątego roku życia. Nikt z nich nie zamierza ustąpić miejsca nazbieranym w tramwaju dziadkom i babciom, w końcu rodzice mówili im że świat przyjazny nie jest i wszystko trzeba sobie wywalczyć. Wywalczyli więc miejsce i trzymają jak swoje. Przede mną siedzą dwie młode i ładne blondynki. jedna bardziej blond, druga trochę mniej. Na mój gust pracownice jakieś korporacji, które jakiś czas temu  zakończyły pozytywnie staż i bez ściemy mogą już popijać korporacyjne la"te. Jedna z blondynek pokazuje coś drugiej za szybą tramwaju. Podążam za nimi wzrokiem i dostrzegam na  przystanku kobietę (także blondynę) lat około trzydziestu pięciu z brzuszkiem wylewającym się z fioletowych leginsów i  gołymi ramionami na których widać wytatuowane jakieś róże i ptaszki. Kobieta ma na nosie zasłaniające pół twarzy brązowe okulary uniemożliwiające rozeznanie się w  urodzie. Po obu jej stronach idą dzieci dwunastoletni chłopiec i gdzieś o dwa lata młodsza dziewczynka, ubrani krzykliwie ale bez wyrazu.

- zobacz tą - słyszę od jednej z moich blondyn. W głosie wyraźna kpina, być może nawet szyderstwo.

- matko jedyna! - odpowiada druga.

- a spójrz na dzieciaki

-  pewnie Alan i Jessica?! - śmieją się już obie i znacząco kiwają głowami niczym panie z opieki społecznej, wiedzące doskonale, ze im bardziej wyszukane imię dziecka tym większa patologia w rodzinie.

Blondynka z dzieckiem nie wygląda na patologię, bardziej na niepracującą żonę średnio zarabiającego budowlańca pracującego na fikcyjną umowę i nie używającego kasku. Wolę już jednak ją od moich blondynek, wyglądających mi na takie od plasterków antykoncepcyjnych i macanych imprez integracyjnych, gotowych przefarbować się błyskawicznie z Polek na kosmopolitki moralne i poglądowe.

Wysiadam z tramwaju i wtapiam się w tłum wracających do domów. Gdyby dziury w spodniach umiały gwizdać  ogłuchnąłbym jak tramwajowi słuchawkowcy. Na szczęście nie umieją, jedynie furkoczą cichutko na setkach nóg w ulicznych przeciągach. Nie potrafię zaakceptować owej dziurawej mody dla której nawet ryczące pięćdziesiątki tracą głowę pozwalając postrzępionym dżinsowym dziurom pokazywać półwieczne kolana. Uważam, że w tej relatywistycznej modzie mówiącej, ze coś dziurawego i postrzępionego jest bardzie wartościowego od rzeczy nowych i niepopsutych jest coś nie tyle dekadenckiego ale wręcz upadłego i ów upadek gloryfikującego. Swego czasu była moda (być może nadal jest) na dżinsy stylizowane na brudne i poplamione olejem, moim zdaniem, dziurawe tworzą z nim idealną parę - tezę buntu przeciwko normalności i antytezę ładu społecznego i porządku.

Wiem, że wielu nie zgodzi się z tym co piszę, a zwłaszcza z diaboliczną rolą dziurawych dżinsów, ja jednak sądzę, że nie tylko w wydarzeniach politycznych szukać można wskazówek ku czemu podąża świat. Także zachowania społeczne i mody mówią nam w jakiej jesteśmy kondycji, a moim zdaniem w nie najlepszej skoro od świata izolujemy się słuchawkowym łomotem , a na tyłek naciągamy dziurawe spodnie jako ostatni krzyk elegancji i mody. Co będzie z nami za dziesięć lat? Jedno jest pewne, zmęczeni słuchaniem muzyki z iPhonów młodzieńcy jak nie ustępowali tak nie będą ustępować miejsc w coraz bardziej nowoczesnych tramwajach.



Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo