Harley Porter Harley Porter
3546
BLOG

Dlaczego Duda nie przyjdzie do TOK FM czyli coś o chlewiku

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 48

 

W dzisiejszym porannym otwarciu TOK FM, w związku z absencją kandydata Prawa i Sprawiedliwości Andrzeja Dudy, prowadzący program redaktor Wróbel postanowił go sparodiować. Uczynił to w myśl idei dziennikarzy mainstreamowych czyli: jeśli nami gardzisz, to my pogardzimy tobą jeszcze bardziej. No cóż, ktoś powie wet za wet, ale  ja mówię, że  to najzwyklejsze pokazanie prawdziwej twarzy i intencji stacji. Duda nie poszedł do TOK FM, dla tego, że chciał sprawić afront szanownej stacji radiowej i obrazić jej prowadzących. Andrzej Duda nie poszedł, bo uznał, że choć i z chlewu można wołać do ludzi, to jednak obrzuconego przez świniarczyków, gównem z chlewiku, kandydata ludzie słuchają jakby mniej, albo nie słuchają wcale.

Myślę, że do ostatniej chwili ważyło się czy Duda w chlewiku ma wystąpić czy nie. Przeliczano zyski i straty, zastanawiano się czy redaktorzy unurzają w informacyjnych fekaliach tylko spodnie kandydata, czy cały garnitur. Najwyraźniej wyszło na to, że nie tylko garnitur, ale cały kandydat wylądować może w gnojówce, w związku z tym z wizyty wśród opasów i ich rozbuchanych świniarczyków głównego nurtu zrezygnowano.

W zamian Dominika Wielowieyska  postanowiła udawać (!) dziennikarkę zadającą pytania, a Jan Wróbel - kandydata na prezydenta, udzielającego odpowiedzi. Słuchowisko stało się teatrzykiem absurdu, w czasie trwania którego, Wróbel odpowiadając zamieniał się w szydercę i bufona, a Wielowieyska, ze zdobytą w Wyborczej wprawą, przekręcała fakty i manipulowała pytaniami. Oczywiście Wróbel ochoczo wpasowywał się w konwencje, udzielając takich odpowiedzi jakich życzył by sobie dziennikarski lud pro platformerski, zresztą kto ciekaw niech sobie odsłucha. Na końcu, z przybyłymi do studia następnymi dziennikarzami, oczywiście opcji właściwej z brylującą świnarczykówną Gazety – Agatą Nowakowską, państwo urządzili sobie jakąś surrealistyczną bekę  z kandydata PiS, który choć nie przyszedł, to i tak oberwało się jego wizerunkowi symbolicznemu.

Jednym słowem chlewikowa mierzwa, choć nie miała celu, to i tak została rzucona, a to, że głównie ubrudzonymi i zohydzonymi zostali sami rzucający, nie miało już żadnego znaczenia, bo państwo dziennikarze, albo nie chcieli, albo nie raczyli tego dostrzec (możliwa jest także opcja, że przez lata fizycznego kontaktu z mierzwą, przestali ją całkowicie dostrzegać) I  tu rodzi się odpowiedź na pytanie zadane w tytule. Nikt zdrowy na rozumie nie ma ochoty znaleźć się wśród podejrzanych typków rzucających gównem, także, albo w szczególności, kandydat na prezydenta. Odpowiedź może i banalna, ale w kontekście niecelnie rzucanych odchodów, chyba jak najbardziej trafna.

 

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka