Podczas piątkowego seansu moralności alternatywnej i patriotyzmu relatywistycznego prowadzonej w TOK FM przez Jacka Żakowskiego ze swoją „trzódką” czyli trzema abnegatami antypisowskimi, gotowymi na każde poświęcenie, aby tylko Kaczora z całym tym PiSem dekapitować, a głęboki grób dobrze przyklepać łopatą, otóż z nimi to właśnie dziennikarz Jacek napluł na tiarę nowemu Metropolicie Krakowskiemu abp Jędraszewskiemu.
Metropolicie dostało się za całokształt jego głęboko katolickich i tradycyjnych poglądów na kościół i społeczeństwo. Szczególnie panowie nie mogli darować Jędraszewskiemu potępienie pro skrobankowego marszu czarnych parasoli i nazwanie tej ponurej imprezy emanacją cywilizacji śmierci.
Dziennikarze abnegaci nie mogli zrozumieć jak owa nadzieja białych, a raczej różowych i czerwonych, nadzieja na wygaszenie ostatniej świecy w ostatnim kościele - papież Franciszek mógł zrobić im takiego psikusa i pod wawelskie dzwony wysłać biskupa, który w stosunku do lewactwa i beneficjentów III RP swoim pastorałem posługuje się jak ckm-em z nadprogramową ilością amunicji. A przecież miało być tak pięknie, Franciszek powołuje do Krakowa kogoś na podobieństwo Bonieckiego tylko jeszcze bardziej lewicowego i sześć (koniecznie sześć) razy bardziej antypisowskiego i gra gitara, mainstream się cieszy, Kijowski nadal nie płaci alimentów, a Lis z ogniem w oczach opowiada, że idzie ku lepszemu. A tutaj co? Doopa blada z krwistą pręgą po pastorale.
Tak więc cieszmy się, jest dobrze, diabeł wyje z bezsilnej wściekłości, dzwony krakowskie biją na radość, zaś ludzie dobrej woli, jedni z pastorałami inni bez idą nieść Słowo Boże i opamiętanie.
