Harley Porter Harley Porter
734
BLOG

Kusząca wizja dyktatury

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 19

Demokracja nie jest najlepszą formą ustroju politycznego, ale nie wymyślono niczego lepszego –  tak ponoć powiedział Churchill, a za nim powtarzają inni. Dzisiaj demokracja jako beneficjentka owej tezy święci zwycięstwo w Europie i Ameryce Północnej. Opierają jej się tylko Putin z Oerdoganem, ale Rosja podobnie jak Turcja to przede wszystkim Azja, więc Europa zachowuje właściwie czyste konto.

Demokracja dorobiła się uzupełniającego przymiotnika – liberalna i tak trwają oba te twory w harmonii niemal małżeńskiej. Dzisiaj aby być demokratą trzeba być koniecznie liberałem, a za chwilę jak wieszczą niektórzy, nawet libertynem, mającym taki cug ku każdej choćby najbardziej wypaczonej formy wolności, że grzeją się połączenia z elementarną, zdrowo pojętą logiką.

Liberalizm głęboką koleiną toczy się ku libertynizmowi i choć w gospodarce i finansach trudno żeby w jakiś rozsądny sposób zaistniał, to już w sferze społecznej i moralnej libertynizm wystrzeli w górę niczym czarodziejska fasolka podlana przez głupawego Jacka – pogromcę olbrzymów.

Korporacje i banki już dawno odkryły, że liberalizm i kroczący za nimi libertynizm to kury znoszące złote jaja albo stoliczek „nakryj się” multiplikowany razy dwa. Liberalizm w swoim wolnościowym bełkocie pozwala na dobrą sprawę na każde ekonomiczne świństwo w imię jakiejś retorycznej wolności, podpartej jak dziwka latarnią, demokracją rzecz jasna, czyli robimy wszystko dla ludu. W końcu sześć procent najbogatszych na świecie zdegenerowanych bogactwem cweli to też jacyś ludzie.

Libertynizm pozornie nie komponuje się dobrze z interesami banków i korporacji. W końcu bycie libertynem to zerwanie z przewidywalnością i rzucenie się w wir szaleństwa obyczajowego niesprzyjającego wydawać by się mogło idei przewidywalności na jakiej opierają się instytucje finansowe. Nic bardziej mylnego. Libertynizm jest bowiem czynnikiem rozsadzającym społeczną wspólnotę i atomizującą ją lepiej niż jakakolwiek inna ideologia. To właśnie na gruncie libertynizmu wyrosła rewolucja francuska, a na niej z kolei rewolucja obyczajowa roku sześćdziesiątego ósmego ubiegłego wieku, a obecnie gender.

Społeczeństwo dzięki libertynizmowi i jego poglądowym dzieciom staje się coraz bardzie zdegenerowanym i podatnym na zarządzanie bliżej nieokreślonym tworem, którym to korporacje i banki mogą kierować tak jak im się podoba. W tym kontekście ktoś mógłby się zapytać o rolę samych państw i powoływanych przez nie parlamentów. Otóż rola ta już dawno skarlała do postaci marionetkowego unoszenia rąk w rytm  korporacyjnych i bankowych interesów, gdyż państwa i parlamenty zostały podporządkowane tym, którzy je kupili.

Jeśli więc w takim świecie pojawi się formacja – ruch polityczny mający świadomość opisanej powyżej sytuacji, a do tego wolę aby ją zmienić, szybko przekona się, że metodami demokracji liberalnej – głównej broni światowego kapitalizmu, niczego zmienić się nie da. Jeśli na czele tego ruchu stoi lider ponadprzeciętny, mający wizję przyszłości i posiada ów, wyszydzany i pogardzany przez demokratów liberalno libertyńskich, patriotyzm miary największej, wtedy zmiana reguł gry staje się dla niego jedyną możliwością zmiany istniejącego status quo.

Trudno jednak jest grać znaczonymi kartami, a takie są te liberalno korporacyjne w salonie szulerów czyli w świecie ogólnoświatowego banksterstwa. Trzeba więc zaproponować inną grę, na którą szulerzy nigdy się nie zgodzą, albo przewrócić zielony stolik i z coltem w ręku próbować wziąć co swoje.

Jednak samo takie postawienie sprawy, potraktowanie korporacyjnej szulerni jako jaskini zbójców, z którymi się nie dogaduje, ale strzela do nich jak do nędznych psów, sama zapowiedź takiego postępowania gotowego uderzyć w ów salonowo bandycki ład demokratyczno liberalny powoduję reakcję porównywalna z trzęsieniem ziemi. Wyćwiczone do obrony swojego liberalno bankierskiego pana media, uzależnione od niego watahy polityków, ekonomistów i politologów z profesorskimi tytułami oraz służb tajnych i jawnych wreszcie cały system rzuci się do gardła oponentowi próbującemu przewrócić zielony stolik ze znaczonymi kartami.

Nikt nie ma siły aby walczyć metodami systemu. System posiada więcej banków, mediów i hord polityków. Wszelkie trybunały, komisje, parlamenty i wspólnoty tworzą siłę gotową zgnieść oponenta.

Bowiem dyktaturą dla systemu jest wszystko co ogranicza jego władzę, cokolwiek co pomniejsza zyski korporacji i wpływy bankierów. Tak właśnie została ustalona definicja dyktatury i nie trzeba już z bronią w ręku obalać rodzimy parlament czy prawicowo i rzecz jasna chrześcijańsko indoktrynowanymi wojskami OTK brać w jasyr KODową opozycję. Wystarczy obawa, że burżuje będą miały mniej kasiory, a zdegenerowane pokolenie wychowane na paszy serwowanej od kilku dziesięcioleci przez tych właśnie burżui nie będzie się mogło genderowo iskać bez Boga, odpowiedzialności i bez zasad aby wszcząć raban na całą Europę i pół Świata.

Panie Jarosławie Kaczyński Pan już jest kaczorem dyktatorem i kaczafim na czele PiSowskiej mafii. Nie zgonił Pan nikogo na stadion i nie przystawił zimnej lufy pistoletu do potylicy, nie zbombardował parlamentu i nie ogłosił stanu wojennego, opozycja ma się w najlepsze, Kijowski nadal nie płaci alimentów, a Eliza Michalik z logiem Superstacji głupieje z nienawiści do Pana w sposób jednostajnie przyspieszony. Ale i Tak jest  Pan porównywany do pulaśnego szaleńca Kim Dzong Una, zaś pański patriotyzm i przywiązanie do ojczyzny interpretowany jako faszystowskie zadęcie mające obalić słodką, kapitalistyczno tęczową demokrację rzecz jasna liberalną.

Może więc nie ma co się przejmować, może trzeba „dyktatorską” wajchę przestawić do  końca?! Dużo gorzej nie będzie.

 

 

 

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka