Harley Porter Harley Porter
736
BLOG

Czarny protest czyli spędźmy sobie bachora

Harley Porter Harley Porter Społeczeństwo Obserwuj notkę 14

Ponoć dziesiątki jeśli nie setki tysięcy kobiet chcą demonstrować w Polsce przeciw odrzuceniu projektu obywatelskiego ustawy o liberalizacji przepisów aborcyjnych. Ich zdaniem mają one pełne prawo do decydowania o płodzie, który noszą i pragną, zgodnie z owym odrzuconym projektem, móc spędzić płód do dwunastego tygodnia życia bez podania przyczyn. Czyli na przykład przyhulało się podczas korporacyjnej imprezki z wicedyrektorem do spraw promocji, tym przystojnym i wyperfumowanym i zaszło tam gdzie nie powinno; efekt tego zajścia może zostać spokojnie za pomocą stosownych narzędzi usunięty niemal tak łatwo jak bolesny i spróchniały ząb.

Nadzieje daje im nie kto inny jak Krystyna Janda, chcąca wzorem islandzkich kobiet protestujących przed czterdziestu laty, tak samo zaprotestować w Polsce,  zaprotestować przeciwko temu, że współczesna Polka nie będzie miała skrobanki zrównanej z zabiegiem dentystycznym. Janda nie informuje, że niegdysiejsze Islandki nie protestowały przeciw zakazowi aborcji ale za równouprawnieniem kobiet  oraz za godnymi zarobkami.

Nieobecnym w tych protestach jest odpowiedzialny seks oraz usuwająca aborcję jak  ponurego chochoła sprzed  chaty, zdrowa i moralna rodzina oparta na wartościach i takie same przekazująca dzieciom. Liczyć ma się tylko wolna miłość i prawo do sypiania z kim popadnie nie bacząc na konsekwencje. Konsekwencji ma bowiem nie być, patrz – przystojny i wyperfumowany dyrektor.

Kiedy zabierze się normy, a dekalog postawi do kąta będzie już można wszystko w myśl wyśnionej i nieskrępowanej wolności. Co tam, że kiedyś słuchało się Jana Pawła, a nawet cmokało  go po w pierścień, obrazek z pobytu w Watykanie można przecież zdjąć ze ściany i zastąpić go reprodukcją słoneczników Van Goga. Janda zrobiła to już dawno, aborcyjne słoneczniki wiszą u niej na ścianie nie od dzisiaj.

Piątkowa, TOK FMowska trzódka zgodnie, jednym dyszkantem lamentuje i przeklina prawo zmuszające ofiary gwałt aby rodziły poczęte w ich skutku dzieci. W ustach redaktorów czterech brzmi to taka jakby ujawniali ponury spisek Prawa i Sprawiedliwości, a ów antyaborcyjny dogmat istniał już dzisiaj. U nich wszystko dzieje się w trybie dokonanym. Lis perorując o własnych córkach pytających go jak to jest, że zgwałcona kobieta nie będzie mogła pozbyć się owocu gwałtu, czyni to w taki sposób jakby owe Bogu ducha winne dziewczynki miały zostać zgwałcone lada moment, zaś sam gwałt i owocująca nim ciąża były tak powszechne jak strzelanie sobie piwka przez starych budowlańców.

Nie dostrzegają owi czterej prześmiewcy przyzwoitości wartości ludzkiego życia. Widzą tylko liberalne prawo do istnienia bez moralnych dylematów, które winno się usuwać aborcyjnymi kleszczami. Dla nich dziecko poczęte, a szczególnie te w efekcie gwałtu nie jest dzieckiem tylko problemem mogącym być rozwiązanych jedynie dzięki kolejnemu gwałtowi tym razem aborcyjnemu.

Zapomnijmy też o tym aby odnoszono się do moralności nakazującej do niedawna kobietom szanowanie siebie i nie traktowania swoich narządów płciowych jako dostarczycieli przyjemności stadom samców. Takiej narracji już nie ma, łajdaczenie stało się synonimem wolności, którego się nie tyka, zaś wynikłe w jego skutek problemy czyli niechciane ciąże, to jedynie niegroźny balast mający być według pań protestujących na czarno, rozwiązywany na krzesłach ginekologicznych.

I właśnie ta ostatnia kwestia łajdaczenia się bez konsekwencji staje się clou całego czarnego protestu. To nic innego jako dążenie do moralnego i seksualnego warcholstwa, mającego być usprawiedliwionym jeśli nie moralnie, to przynajmniej prawnie.

 

 

PS.

To mój kolejny tekst o aborcji zrodzony z całkowitego braku zgody na relatywizowanie moralności i niemożliwości pogodzenia się z próbami wmówienia nam, że aborcja jest trendy… Po prostu tak już mam.

 

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo