Harley Porter Harley Porter
1158
BLOG

Elyta i celebryta

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 32

Jest ich legion, no może legionik, obejmujący prawie wszystkie środowiska inteligenckie, od tych medialnych i tworzących kulturę poprzez naukowe, a na politycznych kończąc. Jest wśród nich młody Kuźniar, aktorka Janda jest i ulubieniec Wyborczej i TOK FMu, obecny prezes żydowsko masońskiej organizacji B’nai B’rith – Loża Polin – Sergiusz Kowalski a także antyspecjalista od Konstytucji 3 Maja Petru Ryszard. Jest ich oczywiście więcej, a wśród nich tłuste misie i wielkie tuzy o znanych nazwiskach, znanych za Gierka i Jaruzelskiego za Wałęsy i za Tuska. Wszyscy oni to ludzie w jakimś stopniu powiązani z Polską sprzed 1989 roku albo wychowankowie apologetów tego okresu. To również ci, którzy cuchnący zdradą niczym ciemna brama szczynami, kompromis między styropianową opozycją, a komunistyczna burżuazją, uznali za prawdę objawioną, a realia bolkowo kiszczakowe, za jedyną, możliwą do przyjęcia rzeczywistość.

Oczywiście legionik ów nie tworzy środowisk inteligenckich i nimi nie jest. On je tylko przenika, jest rozsiany jak nowotwór w zdrowym organie i wpływa na niego tak, jak ma w zwyczaju wpływać nowotwór. Przez megafony życzliwych mediów stworzonych przez jednych z beneficjentów owego bolkowo kiszczakowego deal’u – towarzyszy  Żaków i Walterów, legionik ów sieje swoim przekazem i ideologią wzmocnionymi retoryką całej prawdy przez całą dobę i michnikowsko lewackim bełkotem Gazety Wyborczej.

Tak  jak wojenno powojenne szczekaczki próbowały udowadniać, że najpierw hitlerowcy, a potem władza ludowa są wszędzie i do każdego mogą dotrzeć, tak samo obecne media opozycyjne swoją lewacką dialektyką próbują udowodnić dokładnie to samo. Zaczerpnięte wzorce i podobieństwa do natarczywych szczekaczek, choć podrasowane współczesną techniką i inżynierią społeczną, nie są przypadkowe. Bowiem, jak kiedyś faszyzm i komunizm, tak obecna lewacko genderowa ideologia jest tworem obcym, importowanym do Polski przez usłużnych, współczesnych kosmopolitów, gotowych walczyć za pryncypia oraz europejskie wartości, ale z pewnością nie za Polskę. Bo kosmopolitą jest właśnie tytułowy elyta i celebryta. To importer obcych narodowi idei i pomysłów. To konsument liberalnego lukru, zawieszony gdzieś między ateizmem i konsumpcją, a pragnieniem sławy i  New Agea’owskim  zabobonem. To wreszcie  człowiek odgrodzony od narodu i macierzy zasiekiem własnych, usprawiedliwiających każdy społeczny nonsens, poglądów.

Gdyby zmiksować sześćdziesiąt procent Jarosława Kuźniara, dwadzieścia procent Waldemara Kuczyńskiego i dziesięć byłego jezuity Obirka, mielibyśmy wzorcowego celebrytę, wzór europejskiego kosmopolity i wymarzonego, „nowego człowieka” liberalno lewackich inżynierów społecznych.

Nie ma już bowiem na świecie miejsca dla narodowo ojczyźnianego sznytu – tak w każdym razie chcieliby mandaryni przebudowy świata według Róży Luksemburg i Sorosa. Tym bardziej nie ma miejsca na religię, która ów sznyt wzmacnia i nobilituje, bo wszystko co sprzeciwia się lewackiej wolności, wszystko to, co nazywa ową wolność swawolą podniesioną do rangi idei, musi zostać zniszczone, aby nie było już żadnych hamulców i ograniczników.

Co takiego celebrują celebryci i jaką elitarność prezentują elity? Czy aby nie jest to właśnie owa swawola pozwalająca na wszystko i zezwalającą w imię tej samej relatywnej wolności na każdą choćby najbardziej dewiacyjną manifestację i zbrodnicze poglądy? Jeśli jednak ktoś pomyśli, że w owym szaleństwie nie ma metody, szybko się rozczaruje. Jest bowiem metoda jednoznaczna i determinująca, idąca w jednym, zdegenerowanym neomarksistowskim i neoburżuazyjnym kierunku, która w dupie ma szczytną ideę Alexisa de Tocqueville, że "wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego"? Wolnym można być  od wiary, dawnych systemów społecznych i od zdrowego rozsądku. Drogi w przeciwnym kierunku nie ma. W praktyce owa wolnościowa zasada  przekłada się na to, że w jej imieniu można zamykać katolickie szkoły, lecz w imię tej samej wolności, jakimś niebywałym, relatywnym mykiem, zabrania ci się na katolickie i chrześcijańskie wychowanie własnych dzieci. Tak więc przestaje istnieć moja wolność bo ta ICH ją zawłaszcza, zabraniając mi prawa do własnych wyborów.

I aby czynić to bezkarnie i na pewniaka potrzebni są celebryci i tak zwana elita. Obie te grupy maja uwiarygodnić to, ku czemu zmierza świat, mają oswajać chaos i wmawiać, że istnieje droga tylko w tym kierunku. W zamian za to są oni dopuszczani do pańskiego stołu i zapewnia im się lewacki splendor i neoburżuazyjny prestiż. Stają się kastą ludzi utytych na promowaniu nieprawdy i ubierania obłędnych idei w ludzkie słowa. Zatapia ich się jak muchy w miodzie w materialnym świecie dostatku za który odpłacają się malowaniem drogowskazów ku zgubie.

Rzecz jasna ani elita ani celebryci nie są w stanie przyznać się do swojej roli. Od twardego i bezlitosnego jądra zadaniowości jaki narzucił im system oddzieleni są kokonem własnej fantazji na temat naukowych i kulturalnych ról jakie pełnią w społeczeństwie, nigdy w życiu nie przyznają się, że w ręku trzymają siekierę którą rąbią normalność i prawdę.

Tym i nikim innym są owe tuzy ekranu i prasy, pouczający nas i strofujący, tonem stwórcy mówiący nam jak żyć. Upadłe anioły? To byłby dla nich komplement, to zwykli, oślizgli dranie, którzy w niszczeniu prawdy, wiary i przyzwoitości znaleźli swój sposób na życie.

 

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka