Harley Porter Harley Porter
1379
BLOG

Sodoma i gilotyna

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 3

Nikt nie będzie im mówił co jest właściwe, a co nie. Nie będzie żadnych paradygmatów religijnych ubranych w dziesięć przykazań, co to, to nie. W końcu rewolucja francuska przewróciła chrześcijańskie przesłanie zastępując je wolnością, równością i braterstwem, pojęciami nigdy tak naprawdę nie skodyfikowanymi, mogącymi oznaczać dosłownie wszystko. Na przykład wolność jako antytezę niewolnictwa, ale także jako wolność w robieniu wszystkiego co się chce, swawoli bez granic i bez odpowiedzialności. Równości w traktowaniu wszystkich ludzi tak samo, ale także jako zrównywania ludzi do jednego poziomu lewicowo komunistycznej uniwrałowki tworzącej najchętniej społeczeństwa bezrodzinne i bezobjawowe. W końcu braterstwo jako odpowiednik biblijnej miłości bliźniego, w rzeczywistości wspierające często ideologiczną brać w walce o nową interpretację świata, świata w którym stawia się znak równości między normą, a dewiacją.

Owa jakościowa zmiana bardzo im odpowiada, bowiem nieokreślenie pozwala na interpretację, taką, na jaka ma się ochotę i w imię ideałów jakie się w danej chwili wyznaje. Kultywowanie owych norm pozwala bowiem na wszystko, byle tylko ubrane w jakieś magiczne słowa wypowiadane przez zręcznych macherów od tłumów.

Dla tego w konfrontacji z próbą zmiany takiego podejścia do pojmowania cywilizacji oddadzą życie, aby zostało po staremu, aby było „jak przedtem” - cytując słowa wielkiej bojowniczki o prawo do swawoli – Agnieszki Holland.

W mętnej wodzie dobrze się ryby łowi. To powiedzenie jak ulał pasuje do opisu sytuacji, w której nie widać granic i ram praworządności, zaś normy są po za układem i układu  nie dotyczą. Wszystko jest niejasne i nieokreślone, zaś idea może lęgnąć się każda choćby najbardziej spaczona. W tym kontekście nieprawdziwy jawi się fakt, że to rewolucja francuska ukuła owe wielkie trzy slogany mające zastąpić dotychczasowe normy. To nie w Paryżu urodziły się wolność, równość i braterstwo, ale w Sodomie i Gomorze i tam właśnie powstała  owa upragniona przez dzisiejszych liberałów i genderowców, wzmiankowana wcześniej, swawola kryjąca się za sloganami i wzniosłymi hasłami wszystkich tych mędrków, którzy na przestrzeni wieków, tysiącleci, ale szczególnie w ostatnich dekadach, usiłujących wmówić nam, że chaos to porządek, a zgniłe jest lepsze od świerzego.

Nie ma mowy aby się cofnęli. Bowiem swawola ubrana w mundurek idei pociąga jak nic na  świecie. Wszystkim im marzy się aby przyodziać ją w prawo i zakazać owej swawoli nie uprawiać. I zrelatywizować grzech i uznać go za cnotę i nie widzieć karykatury i ohydy tego czynu, tak jak nie widziano niczego przerażającego w gilotynowanych w imię wolności francuskich łbach.

Chcąc czy nie trzeba w końcu dojść do wniosku, że za całym tym zabiegiem, za ową próbą nadania splendoru chaosowi, musi stać jakaś inteligentna gnoza, jakiś duch dziki i zły, coś na kształt demiurga ujemnego, zza kulis pociągającego za sznurki albo popychający przezroczystym kosturem w kierunku przepaści owych liberałów od wolności, równości i braterstwa w taki sposób aby za nimi wleciał do niej cały świat.

Jedynym pytaniem pozostaje więc to czy czują dźgający ich w słabiznę ów przezroczysty kostur, czy też przekonani są, że owe zasady sodomy to oryginalny wytwór ich do „bulu”   wolnościowych przemyśleń. Jenak osobiście jestem przekonany, że wszyscy oni są wolni od takich dylematów. Już dawno zatracili owo wyczucie, co jest ich własnymi przemyśleniami, a co klimatem, ową atmosferą wymuszającą takie, a nie inne postępowanie. Najważniejszym dla nich jest to, że w owym antyświecie normalności czują się jak pączki w maśle, grzyby w zupie czy ryby w wodzie. Tak im się zrobiło, zupełnie tak samo jak ludziom chorym na zbieractwo nie umiejącym żyć w niezagraconych, uporządkowanych pokojach.

Patrząc na takiego Kijowskiego, Petru czy Schetynę pomyślmy o nich właśnie jak o takich nieszczęśliwych ludziach, zbieraczach zaszytych w zniszczonych, zasypanych chaotycznymi górami wszystkiego, mieszkaniach i uważających, że cały świat powinien tak właśnie  wyglądać.  Nie rozczulajmy się jednak, popatrzmy ku czemu zmierzają i czego tak na prawdę chcą, a potem zastanówmy się czy chcemy tego samego.

 

 

 

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka